Żyję!
Witajcie moi drodzy!
Tak, tak... nie zamierzam się tłumaczyć. Możliwe, że się wypaliłam, może wyrosłam z lalkowania... nie wiem. (Skrycie liczę, że jednak nie wyrosłam :D)
Nie ukrywam, okropnie mi głupio. Zostawiłam Was tu bez słowa, normalnie kurz się zrobił! Bardzo stęskniłam się za tym blogiem, stęskniłam się za sprawdzaniem liczby wyświetleń, za odpisywaniem na każdy komentarz... AH!
To co dzieje się ze światem lalek było jedną z przyczyn chwilowej (ekhem 'chwilowej') przerwy. Nie oszukujmy się, nie jest dobrze. Patrząc z perspektywy wieloletniej fanki, potem już kolekcjonerki lalek - to co się dzieje po prostu mnie przeraża. Pamietam czasy gdy pierwszy raz w Smyku ujrzałam lalki Ever After High! Tak bardzo chciałam mieć jedną z nich... Wyglądały tak tajemniczo, magicznie, były niesamowicie dopracowane... To samo tyczy się szanownych koleżanek z równoległej szkoły Monster High. Brak słów, szkoda pisać.
Moje lalki były grzecznie schowane i idealnie ułożone w szufladach pod łóżkiem. Wiele się działo przez ten czas (No dobra, nie wiem czy aż tak wiele, ale uznajmy, że wiele ;p). Nie kupiłam sobie żadnej nowej lalki od czasu urodzin. Tak mi się przynajmniej wydaje.
Co się dzieje teraz? Teraz jestem na skraju załamania nerwowego co spowodowało wyciągnięcie wszystkich lalek i ustawieniu ich na oparciu łóżka. Czemu jestem na skraju załamania nerwowego? W ostatni wtorek miałam mały wypadek z huśtawką... linka się zerwała, a ja sobie spadłam. Potem było jeżdżenie po szpitalu i ogólne zamieszanie połączone z nutą płaczu i paniki. Częściowe złamanie kostki prawej bez przemieszczenia. No i masz babo placek. Siedzę w domu i nic nie robię. A to tuż przed weekendem majowym... szykował się wyjazd do Częstochowy. Eh. No cóż. Może to i dobrze? Sięgnęłam w końcu po lalki :P.
Bardzo mnie korci żeby zrobić jakieś zdjęcia, czy to sesje, czy moje ostatnie repainty... Mam co pokazać! Mam nadzieję, że nie przyśnie mi się znowu na jakieś pare miesięcy i coś się w najbliższym czasie pojawi. Jak narazie pozostaje mi modlić się o słoneczko. (No bo mądra Julia nie robiła zdjęć kiedy było).
Trzymajcie za mnie kciuki żeby mi się noga szybko zrosła. Mam nadzieję, że Wy tez żyjecie i jeszcze ktoś tu wpadnie :>
Miłego dnia kochani!
Kamień spasł mi z serca, kiedy zobaczyłam tytuł :D
OdpowiedzUsuńOstatnimi czasy zauważyłam że apora część blogerów lalkowych przeżywa pewnego rodzaju... kryzys? Nie mniej jednak cieszę się że znów mogłam wejść na Twojego bloga i zobaczyć nowy post, jak dawniej :)
Trzymam Cię za kciuki, powrotu do zdrowia życzę ;)
Dziękuje! Tez zauważyłam ten 'kryzys'... największy cios to było chyba zamknięcie bloga My Monster High... ale trudno, jak to się mówi - trzeba żyć dalej! ;D Podrawiam serdecznie <3
OdpowiedzUsuńJak miło, że coś napisałaś:)
OdpowiedzUsuńNie martw się, mi też zdarzają się takie "czasowe wypalenia". W tym przypadku sprawdza się zasadą " nic na siłę", trzeba poczekać na inspiracje.
Trzymam kciuki za Ciebie i Twoją mogę;)
Bardzo dziękuje za komentarz! Masz rację... w moim zeszycie, w którym piszę wiersze mam na pierwszej stronie napisane właśnie 'nic na siłę' i bardzo się przydaje :> Może kiedyś opublikuje jakiś mój wiersz? Pozdrawiam :D
Usuń