Ni hao ma? - czyli wielka podróż do Azji!

HEEEEJEJEJEEEEEJ!

(Cóż za entuzjastyczne przywitanie :D). Jak Wam mijają wakacje? Ja jestem jak na razie bardzo zadowolona. Trochę tutaj zarosło kurzem, a ja się najzwyczajniej stęskniłam. Tak jak w tamtym roku w wakacje moja pasja do lalkowania została odkopana. Ja nie wiem jak to jest, ale jak znajduję więcej wolnego to mi się od razu lalki przypominają i to magiczne ustawianie ich na stojakach. Odprężające czyż nie?

Wracając do posta. Osoby czytające mnie trochę dłużej przypominają sobie pewien post pogadankowy o oszczędzaniu pieniędzy, o planach na wakacje.. ZIŚCIŁO SIĘ! Nawet nie wiecie jak bardzo zadowolona jestem, jak bardzo ogarnia mnie szczęście, mimo że już jestem w domu od jakiś dwóch tygodni. Chciałabym Wam nieco pokazać siebie, a także (uwaga, bo teraz jest ten moment) LALKĘ! Nie mogłam się powstrzymać i wzięła ze sobą lalkę. Leciała ze mną samolotem, razem ze mną zwiedzała... Nie trudno jest się domyśleć kogo ze sobą zabrałam... oczywiście naszą smoczycę :D. Jinafire po prostu MU SIA ŁA ze mną lecieć. Zdjęć jest co prawda niewiele, ale są bardzo ładne. Pokażę Wam też nieco siebie, żebyście wiedzieli jak wygląda osoba po drugiej stronie ;P. Nie mam bladego pojęcia o czym jeszcze pisać... Opisywanie tego co jest w Chinach zajęłoby mi maaaasę czasu, a ja po prostu nie umiem się zebrać w paru słować. Pomiedzy zdjęciami może jeszcze coś sklecę. Z takich podstawowych informacji, to wylot do Pekinu miałam 29.06, a powrót 10.07. Była to wycieczka z biurem podróży Rainbow Tours - zorganizowana. Było świetnie, bo program obejmował mnóstwo chińskich miast i wiosek, które warto było zobaczyć. Jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie!

Zapraszam na zdjęcia, a tu piosenka którą nałogowo słucham przez ostatni miesiąc (może nie pasuje do klimatu bloga ani posta, ale wyobraźcie sobie no nie wiem... jesteście w chmurach podczas podróży do Chin!): LINK <3

 Świątynia niebios, Pekin.
 Ogród Mistrza Sieci, Shanghai.

 Letni Pałac, Pekin.
Wielki mur Chiński, Pekin.

 Historio-ciekawostaka: Podczas pobytu w Xi'an postanowiłyśmy wyjść sobie z mamą na miasto. Przewodniczka wcześniej powiedziała nam gdzie można iść, no i ogólnie poleciła jakieś ciekawe miejsca. Dobra. Udałyśmy się do galerii handlowej. Nie przypominała ona takiej naszej typowej galerii handlowej (wielki oszklony budynek z jakimiś napisami sklepów... no wiecie). To wyglądało jak ogromne 'miasto sklepów' (?). Były tam uliczki, no i mnóstwo sklepików takich ich chińskich (nie widziałam tam marek ogólnoświatowych). Jeszcze wrócę do drogi, którą musiałyśmy pokonać żeby tam dojść :D. Przechodząc przez ulicę myślałam, że moja mama dostanie zawału... czy czerwone, czy zielone, ci Chińczycy po prostu przechodzili, przejeżdżali... JEJU! Aż mnie złapała za rękę i powiedziała żebyśmy trzymały się innych Chińczyków, którzy przechodzili przez jezdnię. O dziwo w Chinach nie ma wypadków, więc ja byłam całkowicie przekonana, że żaden Chińczyk nie postanowi sobie nas rozjechać na placki. Po podwyższeniu akcji serca doszłyśmy do tego centrum. Weszłyśmy do sklepów z jakimiś ubraniami, nawet kupiłam sobie spodnie i sukienkę... w największym rozmiarze jaki był :P. Zrobiło się późno, strasznie dużo ludzi zaczęło się zbierać (bo tam prowadzi się nocne życie XD), trochę połaziłyśmy jeszcze i porobiłyśmy zdjęcia. Wracamy. Tylko jak i gdzie my w ogóle jesteśmy. Oczywiście nie obeszło się bez paniki, bo obeszłyśmy jeden pasaż sklepów w kółko chyba dwa razy i kompletnie orientacja w terenie nam wysiadła. I nie dało się zapamiętać nazw sklepów, bo był taki problem, że one się po prostu powtarzały. Jako logicznie myślące osoby przed wejściem do centrum zapamiętałyśmy ogromną reklamę gościa w bokserkach XD. Najpierw oczywiście ją minęłyśmy, bo a nóż jest druga taka sama. Zaryzykowałyśmy no i poszłyśmy do tej reklamy... no i wyszłyśmy z tego centrum. Ja biegałam jak jakaś szalona, bo kurczę, zgub się człowieku w ogromnym centrum handlowym pełnym ludzi, z którymi nie zamienisz nawet słowa! Historia zakończyła się szczęśliwie, bo dotarłyśmy do hotelu bezpiecznie, nie rozjechane przez szalonego kierowcę :D.


 Mury miejskie, Xi'an.

Na samym szczycie 'otwieracza' (100 piętro), Shanghai.




Oczywiście, mogłabym wstawić więcej zdjęć, ale bez żadnych opisów nie miałyby one sensu bycia. Tak wiem, nie jestem jakimś materiałem na modelkę, ale myślę, że wyszłam dosyć znośnie... no i Jina! Cudo! <3 (I tak, wiem że powinnam zmienić wygląd bloga na... mniej mroczny? ale mam lenia i ani jednego ładnego zdjęcia... wybaczcie :D).

Ściskam Was mocno i mam nadzieję, że do następnego!

Komentarze

  1. Jejku, ależ Ci zazdroszczę! To dopiero musiała być przygoda! Zdjęcia fantastyczne, Jinafire czuła się pewnie jak pączek w maśle :D A Ty jesteś mega fotogeniczna. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje baaardzo! Dzięki takim komentarzom po prostu czuje się genialni ❤️

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow jak super! Wspaniale, że udało Ci się spełnić marzenia. Chiny to intrygujący i bardzo egzotyczny kraj z niezwykłą kulturą i historią, to z pewnością był bardzo wartościowy wyjazd. Piękne zdjęcia<3
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje bardzo za ten komentarz! Również pozdrawiam i udanej reszty wakacji <3

      Usuń

Prześlij komentarz

To co napiszesz w komentarzu świadczy o tym ile posiadasz kultury. Bądźmy dla siebie mili! ♥

Popularne posty