Koniec jest zaledwie początkeim
Witam!
Mamy już wakacje! (Eh.)
Nie no, cieszę się, nawet bardzo. Ale wyszło jak zwykle. Powiem Wam szczerze, że bałam się tu wejść. Z resztą, nic w tym dziwnego... nie wyszło tak jak chciałam, szkoła mnie docisnęła do ziemi i zostałam zgnieciona niczym mały robaczek. Albo pająk, któremu pozwoliłam sobie odebrać ostatnio życie przy użyciu pierwszego lepszego przedmiotu - azjatyckiej maseczki do twarzy.Od 21 czerwca aż do tego dnia zdążyłam zregenerować siły. Naszły mnie obawy, że ten blog stanie się typowym sezonowcem - aaa wakacje, to ja sobie popiszę, w ferie może też, a normalnie to w sumie już nie bardzo. Ale to tak wygląda, czyż nie? (Matko, nawet nie zdajecie sobie sprawy jak ciężkie jest życie z nowymi paznokciami - powiedziała Julia po wizycie u kosmetyczki, gdy raz w roku może pozwolić sobie na coś takiego jak hybrydy.)
Stała śpiewka - egzaminy w szkole muzycznej, sprawdzian goni sprawdzian, a do tego ludzie okazują się być bardzo zaskakujący i wychodzi, że jednak ktoś jest nie taki za jakiego go uważaliśmy. Bycie nastolatką to ciężki orzech do zgryzienia XD. Teraz kiedy jest możliwość posiadania wszystkiego głęboko gdzieś - korzystam. Wróciłam tu, bo sprawiało mi to przyjemność. Wróciłam tu, bo jak widać nadal sprawia, a moje wypociny gdzieś muszą zostać przelane. Nie czytałam poprzednich postów zanim napisałam ten, chociaż mnie kusiło. W końcu ten kwiecień był zaledwie trochę ponad dwa miesiące temu i moja obecność nie była zastraszająco długa, dość że się ostro przeliczyłam i maj okazał się być przeciwnikiem. Aż się boję przyszłego roku - trzeba będzie godnie zaprezentować ten ostatni rocznik gimnazjum i wyjść ze szkoły z uniesioną głową. No, i gratuluję wszystkim w tym roku, mam nadzieję, że jesteście z siebie bardzo dumni.
Zaskakujące jest to jak w ciągu dwóch miesięcy wiele rzeczy może się pozmieniać, ba, nawet jednego miesiąca, już nie mówiąc o zwykłym tygodniu. W głębsze szczegóły nie będę Was wtajemniczać, bo sensu w tym nie ma żadnego. Streszczać ostatnich miesięcy też nie chcę. Pozwolę sobie jedynie napisać dla własnego spokoju duszy, że dziękuję wszystkim, którzy w jakiś sposób przyczynili się do tego, że nadal mam ochotę śmiać się, wychodzić na rolki i jeździć na rowerze eksplorując nieznane tereny. W ostatnich dniach zauroczyłam się w swoim rowerze (i nie tylko :>). Co ja gadam - cały maj przejeździłam do szkoły, a teraz rowerowe wycieczki z ekipą to nieodłączna część tygodnia! Ludzie - wsiadajcie na rower i jedźcie byle dalej, byleby się oderwać od rzeczywistości.
Dum dum dum - a co u lalek? Halo, nie zapominajmy o głównej myśli tego bloga. Mam wrażenie, że nigdy nie dorosnę pod tym względem. Nawet jeśli będą leżały w szufladzie, schowane i na pozór smutne - ja i tak wiem, że tam są. Jak biorę lalkę do ręki to ogarnia mnie radość, coś takiego, taka niby iskierka płynie od ręki, potem do serca i nawet do mózgu. Śmiejcie się. Zaraz otworzę te szufladę i zrobię na komodzie wystawkę. Tak jak lubię - żeby stroje pasowały kolorystycznie do pokoju.
Podczas mojej nieobecności trochę się rozleniwiłam pod względem sesji, bo wyszła w sumie tylko jedna. Chloe była jej główną bohaterką, ale nie wiem czy jest sens pokazywać te fotki publicznie, jakoś nie czuję żeby były wystarczająco dobre. Pullipka ma się świetnie, no i tak... jest faworyzowana, ale to chyba zrozumiałe. Jako jedyna siedzi na wysokiej półce nad pianinem, oparta o pluszowego aniołka i obraz z Chin z kwiatami. Wygląda niesamowicie. Wróciłabym też do malowania buziek, bo w końcu mam mnóstwo wolnego czasu, no ale fundusze nie pozwalają - nie mam modelek do malowania, a kasę trzeba odkładać. Są rzeczy ważne i ważniejsze.
Czuję, że mam teraz w sobie tak dużo dobrej energii, znowu mam chęć rozwijać się w blogowaniu i tego nie zaprzestać. Oby ten mój zapał nie okazał się być słomiany - a nawet jeśli - trudno. Chcę próbować, chciałabym się tu udzielać jak najwięcej i mieć taką satysfakcję, że ktoś jednak to docenia. Chociaż samo takie pisanie, właśnie teraz, już daje mi frajdę a to chyba jest najważniejsze.
Słowem zakończenia (wybaczcie brak zdjęć w dzisiejszym poście) - w sobotę zmykam na wakacje i boję się o internet w miejscu, w którym będę, ale postaram się cokolwiek opublikować. Chloe zabieram ze sobą, możliwe że jeszcze kogoś, ale to się zobaczy przy pakowaniu. No i biorę aparat. Mam sporo pomysłów i trzymajcie kciuki żeby coś mi z tego wyszło.
Dziękuje wszystkim, którzy na blogu byli mimo mojej nieobecności, być może zaglądali w oczekiwaniu na nowy post. Przepraszam za moją nieobecność z całego serduszka.
Trzymajcie się ciepło i korzystajcie z wakacji, mam nadzieję że dla nas wszystkich będą to najlepsze wakacje życia. Ja, ze złością na twarzy (ale uśmiechem w sercu) spowodowaną brakiem słońca, zmykam oglądać serial.
Ja i serial?! Ale o tym kiedy indziej...
Komentarze
Prześlij komentarz
To co napiszesz w komentarzu świadczy o tym ile posiadasz kultury. Bądźmy dla siebie mili! ♥