Smażalnia ludzi i innych pyszności

Witajcie!

Właśnie mija pierwszy tydzień od kiedy jestem nad morzem (naszym polskim oczywiście). Znowu piszę do Was z telefonu, ale to jak na razie najwygodniejsza metoda, w zasadzie jedyna z możliwych biorąc pod uwagę dostęp do internetu. Eh, no i ubolewajmy nad kreatywnością tytułu. A to wszystko wina kryminałów, których się naczytałam. 

Aktualnie mamy godzinę 10, ja przesiaduję sobie przed domkiem i wygrzewam się na słońcu w oczekiwaniu na moją mamę i brata. Tydzień z dziadkami w sumie dosyć szybko mi zleciał. Pierwsze dni pogoda była dosyć średnia - chmury, deszcz, wiatr etc. Aktualnie jest już chyba czwarty dzień kiedy smażę się jak karkówka na patelni i nie ukrywam, że ledwo ruszam kończynami. Nie myślałam, że będę w stanie spalić sobie również stopy. O zgrozo.

Jednego dnia dziadek zabrał nas na wędrówkę w góry. Tak, w góry. Będąc nad morzem. Takie rzeczy potrafi tylko mój dziadek, od młodości zapalony taternik. No to powędrowaliśmy w góry (wzgórza i pagórki) gdzieś w okolicach Elbląga, ale okazało się, że im dalej w las, tym... no właśnie. Więcej grzybów? Ciemniej? Zaczęły się wielkie wąwozy, przepaście, mnóstwo połamanych drzew na szlaku, kupa błota z przewagą kupy i strome zbocza, na tyle, że dałoby się wieszać na nich obrazki jak na ścianie. Wyobraźcie sobie - taki młodzik jak ja, pełna energii i wigoru, uzbrojona w trochę mięśni dzięki pani Ewie, no i dwóch emerytów. Istna szkoła przetrwania. Iść za nimi i asekurować, czy pędzić przodem i kontrolować niespodzianki na szlaku? Popędziłam pierwsza, bo i nogi same szły mi do przodu, a ja nie cierpię się za kimś wlec. Niczym szamanka znalazłam sobie wielki badyl i oczyszczałam szlak z mokrych liści. No bo czemu nie. Doszliśmy gdzieś na szary koniec świata skąd do samochodu pozostawionego na parkingu było X kilometrów. Na szczęście w ludziach jest jeszcze nadzieja i miły staruszek wezwał nam taksówkę, która zawiozła nas prosto pod drzwi naszego auta. Wszyscy żyjemy i mamy się dobrze, no tylko babcia ‚‚nigdy więcej nie dam się zabrać na taką wędrówkę - co to, to nie’’. 

Dość, że widoki były niczego sobie, ’przednie’, jakby powiedział mój wujek.




Resztę dni spędziliśmy na wylegiwaniu się jak placki na plaży. Poradnik Julii - jak nie spalić się na słońcu - nie korzystajcie z niego. A czeka mnie jeszcze jeden calutki tydzień. Lagoonę pozwoliłam sobie zabrać dwa razy aby zrobić jej zdjęcia, ale nic praktycznie mi z tego nie wyszło. Jedna poza, kilka ujęć. Nie da się robić zdjęć w takim upale i to jeszcze samemu. Zdecydowanie potrzebuję sprawnej ręki mojej rodzicielki. Bez asystenta ani rusz. Zdjęcia tak czy owak, ładne. Robiłam telefonem, bo los chciał, że każda z trzech baterii do aparatu była rozładowana. Zawsze mam takie szczęście. 





Wyszło trochę jakby Laga była na pustyni - traf chciał, że nie spotkała koleżanki Cleo.







To zdjęcie podbiło moje serduszko pod względem ułożenia włosów. Szaleństwo jakie wiatr potrafi zdziałać cuda.


 
A tu na deser ja osobiście. Jedyne co przychodzi mi do głowy to ‚TAAAKA RYBA!’ hahah :D.

Już nie mogę się doczekać aż przyjadą, a to z tego względu, że dostarczony mi będzie nowy zapas książek. Dwie połknęłam w ten tydzień i zaczęłam trzecią. Przybędą do mnie jeszcze dwie kolejne. Chciałabym Wam polecić serię książek opowiadającą o przygodach Flawii De Luce autorstwa Alana Bradley’a - dwunastoletniej chemicy rozwiązującej zagadki kryminalne małej angielskiej mieściny. Brzmi banalnie, ale ja wczoraj skończyłam piątą cześć i czekam aż wpadnie mi w ręce szósta, którą właśnie wiezie mi mama. Długo się nie będę rozwodzić, dość że język jakim posługuje się autor jest wręcz uzależniający. Pamietam jak trudno było mi się wdrożyć w rytm pierwszej części - ‚,Zatrute Ciasteczko’’ - ale potem było już tylko z górki. Wydaje się być książką banalną i może bardzo prostą, ale jakież tam się mieszczą intrygi! Polecam w każdym razie zerknąć. 

To tyle ode mnie na dzień dzisiejszy. Życzę Wam wszystkim pięknej pogody na najbliższe dni (tylko nie patelni rozgrzanej do czerwoności) i dużo dobrych książek wraz z muzyką wpadającą w ucho. No właśnie - dawno nie wrzuciłam tu muzyki. 

Do następnego!

Komentarze

Popularne posty