Some things never sleep



Witam!

Po ostatnim poście mam już po uszy filozoficznych rozkmin, mimo tego myślę, że dobrze że takowy post jednak się tu znalazł. Czasem mała odmiana jest potrzebna, odskocznia od bezpiecznego tematu lalek... czyż nie? W każdym razie dziękuję za każdy komentarz, za każdą wyrażoną opinię. To dla mnie bardzo ważne.

Korzystając z ostatniego dnia wolności (chociaż dla mnie już nie bardzo, bo mam dzisiaj jeszcze próby chóru w związku z przeglądem chórów drugiego stopnia w Łodzi .-.) postanowiłam uwiecznić piękno mojej Chloe (tak, zmieniam pisownię jej imienia, nieistotne XD). Nie mogę się właśnie skupić na pisaniu - tak to jest jak się tworzy notkę i ogląda Teen Titans Go (swoją drogą uwielbiam tę kreskówkę, chociaż moje serce zawsze będzie należało do starych dobrych Edków, Dextera, Domu Dla Zmyślonych Przyjaciół Pani Foster etc). Ten post zdecydowanie będzie bardziej zdjęciowy. Jestem tylko ciekawa, czy odkryjecie o jakim 'przełomie' tak ostatnimi czasy wspominałam :). W tej notce na wyjaśnienia jeszcze nie czas - lubię takie tajemnicze zapowiedzi. Duma mnie rozpiera z powstałych zdjęć także mam nadzieję, że i Wam przypadną do gustu. A teraz nie przedłużając - żegnam ozięble! <3

 Mały powrót do tamtego roku - uwielbiałam Florence, pamiętam jak wieczorami siedziałam i uczyłam się grać i śpiewać jej piosenki na gitarze.








































Komentarze

Popularne posty