Kuroshitsuji: Book of Circus - moje odczucia




UWAGA: w tym poście występują spoilery fabuły! Czytasz na własną odpowiedzialność!
Opinia przedstawiona poniżej jest wykreowana przez mnie, inspirowana komentarzami innych widzów i stworzona na podstawie własnych przemyśleń. Możesz nie zgadzać się z moim zdaniem, ale uszanuj je. Dzięki! :)
(Wszelkie obrazy umieszczone w tym poście wzięłam z grafiki google.)



Witam i o zdrowie pytam!

Kolacja zjedzona, ząbki umyte, można pisać.

Bez większego robienia nadziei, od razu zapewnię Was, że będzie to post raczej do poczytania niż do popatrzenia (co też można wywnioskować po tytule).
Jestem świeżo po skończeniu anime Kuroshitsuji, a dokładniej części Book of Circus, której streszczony opis fabuły brzmi następująco:
Akcja dzieje się w Anglii pod koniec XIX-wieku, Cyrk „Arka Noego” ożywia miasto Londyn swoimi wspaniałymi i spektakularnymi akrobacjami. Jednakże tajemnicze zniknięcia dzieci z miast, do których zawitał cyrk niepokoją Królową. Wysyła ona swojego wiernego sługę Ciela Phantomhive'a na misję śledczą, by odszukał zaginione dzieci. Ciel i jego demoniczny kamerdyner, Sebastian Michaelis, przenikają do cyrku, przebrani za członków trupy, by zbadać i być może odkryć ich ukryty motyw. (opis pochodzi ze strony kuroshitsuji.fandom.com)
Brzmi niezwykle zachęcająco, zatem po skończeniu drugiej części anime nie mogłam się oprzeć i zabrałam się za kolejną. Następnym kuszącym faktem żeby pochłonąć dalsze odcinki jest powrót do wydarzeń z mangi, zatem przedstawiona akcja jest adaptacją komiksu. (Swoją drogą nareszcie dziś przyszła do mnie pierwsza część mangi i już się w niej zanurzyłam, ale o tym może w innym poście.)

Dlaczego w zasadzie poruszę wątek tylko trzeciej części opowieści o Mrocznym Kamerdynerze i hrabi wydającemu mu rozkazy?
Pierwszy sezon bardzo mi się spodobał i z tego co czytałam, do pewnego momentu jest na podstawie mangi. Ale muszę przyznać, że bywało wiele momentów, w których najzwyczajnej w świecie przestałam ogarniać. To samo tyczy się drugiego sezonu. Ten kompletnie wprowadził mnie w stan osłupienia. Prawdopodobnie winę mogę zrzucić na moje niewielkie doświadczenie z japońskimi produkcjami - jestem totalnie zielona w te klocki, ale taki już los nowicjusza. Chociaż co tu może być trudnego do skumania? Chciałabym dokładniej zrozumieć całą fabułę. Po odsapnięciu przez pewną chwilę od oglądania, powrócę jeszcze raz i bardziej skupię się na wątkach, bo na razie wszystkie informacje w mojej głowie są roztrzepane. Dodatkową trudnością jest pogodzenie czytania napisów, oglądania obrazu, a w tle słychać japoński, z którym nie miałam zbyt wiele do czynienia. Istny szał.

Swoją drogą nasuwa mi się ciekawa myśl, pewnie już ktoś zwrócił na to uwagę, jeżeli oglądaliście Kuroshitsuji - język japoński wymieszany z British English, chiński przyjaciel Lao, hinduski książę Soma i jego wierny lokaj Agni, do tego polskie napisy - multi kulti, aż mózg mi paruje XD.

Nietypowo, bo zacznę od końca. Sceny zamykające Book of Circus pozostawiły we mnie przedziwne uczucie, zdecydowanie 'silniejsze' niż po zakończeniu poprzednich sezonów. Na szczególne uznanie zasługują momenty od wstąpienia Ciela i Sebastiana do pociągu aż po ostatnią minutę odcinka. Chwila, w której bohaterowie udają się do przytułku, z którego pochodzili cyrkowcy, niezwykle mnie wzruszyła. Dodatkowo uderzający jest fakt, że wszystko z tamtego miejsca pozostało zniszczone i opustoszałe, a więc niezgodne ze słowami wykrzyczanymi przez Jokera. Wisienką na torcie tej sceny jest szaleńczy śmiech Ciela. W pierwszym momencie, zupełnie niekontrolowanie i ja się zaśmiałam - całkiem spory szok dla widza ujrzeć śmiejącego się bohatera, który z wiecznie poważną miną uśmiechał się raz na ruski rok. Ale później coś mnie w tym śmiechu uderzyło, był histeryczny, bardzo skontrastowany z panującą atmosferą. Jak dla mnie nie dało się wymyślić lepszego zakończenia. Po wydarzeniach z całego sezonu, przywodzi mi na myśl jedynie bezsens ludzkiego istnienia. Nie chcę tego ubierać w tak dobijające i skrajne stwierdzenie, więc może trafnym określeniem będzie przemijanie. Cała ta nierówność, podział na warstwy społecznie, niemożność wyrwania się z biedy i posiadanie nadziei - wszystko to uderza w momencie kulminacyjnym.

Jeżeli już zahaczyłam o Ciela, chciałabym przyjrzeć się jego postaci trochę bliżej. Nie zawaham się powiedzieć, że Book of Circus w pewnym sensie go obnaża (ja już wiem o czym myślicie, oj nieładnie!) W momencie gdy Paniczowi i Piekielnie Dobremu Kamerdynerowi udaje się wstąpić w progi trupy cyrkowej, szlachetnie urodzony ukazuje przed nami paletę słabości, które wcześniej nie były tak wyraźne. Oczywistym faktem jest nieustanne usługiwanie Sebastiana w jego codziennym życiu, ale gdy chłopak mierzy się z szarą rzeczywistością, gdzie nie zawsze ma pod ręką lokaja, wszystko jakby staje się prawdziwe i realistyczne. Z przykrością patrzyłam jak młody Phantomhive marznie, nie radzi sobie z najprostszym obieraniem ziemniaków, czy zmaga się z niedogodnościami związanymi z choćby spaniem w namiocie i jedyną opcją na umycie się - na powietrzu i publicznie.
Myślę, że można na podstawie powyższych sytuacji i zachowania bohatera, wyodrębnić jego dwie natury. Ta pierwsza, która zawarła kontrakt z demonem, jest bezlitosna, mściwa, niezwykle dojrzała, zimna i wypluta z jakichkolwiek emocji. Ciel staje przed nami jako prawdziwy władca, rzucając przed siebie rozkazy, z niezwykle zranionym wnętrzem. Druga natura przebija się właśnie w tych trudnych chwilach pośród cyrkowców. Ciel jest bezradny, wychudzony, chorowity, sam nie jest w stanie się ubrać. Nie można od niego wymagać, że mistrzowsko będzie rzucał nożami, czy balansował na linie, ale jego słabość wobec czynności codziennych jest właśnie obnażająca. Władczy egoista mierzy się z bezbronnym dzieckiem, trwa wewnętrzna, bardzo trudna walka.
Gdzieś z tyłu głowy myślałam sobie po cichu, że Ciel podda się swojej słabości. Widzimy scenę, gdy siedzi na zimnie, kaszle, ma dość warunków panujących w cyrku i doświadcza skrajnych emocji... ale nic z tego. Ściśle trzyma się kontraktu, okłamuje Doll i, mimo tak skontrastowanych z jego codziennym życiem wydarzeń, nieustępliwie zaciska pięści i nie pozwoli zrzucić sobie stalowej, zimnej maski, pozbawionej współczucia i serca.

Doll/Freckles | Anime Amino

Moją ulubioną sceną nawiązującą do tej bardziej przykrej części związanej z Cielem jest ta, gdy Piegowaty częstuje hrabiego lizakami z jego własnej firmy. Mamy tu jednoznaczne zetknięcie się dwóch światów.

Kolejny wątek, który poruszę, to trupa cyrkowa i tworząca ją niezwykła przeszłość. Z początku oczywistym było, że nabiorę podejrzeń co do cyrkowców. W końcu czego się spodziewać, skoro są częścią głównego wątku i bez wahania możemy wskazać ich jako winnych. (Też to co jest dla mnie bardzo ciekawe - Sebastian, mimo bycia demonem, oraz towarzysz Ciel w moich oczach kreowani są na postaci raczej pozytywne - walczą ze złem londyńskich ulic i pomagają Królowej, gdzie do kontrastu twórcy wrzucają nam złe anioły (sezon pierwszy). Oksymoron?)
Wraz z rozwojem akcji czekałam tylko na jakieś uchybienia w zachowaniu akrobatów, szczególnie Jokera czy Daggera. Mimo skrywania tajemnic i mordowania Scotland Yardu podczas porwań dzieci, coraz bardziej utwierdzałam się w przekonaniu, że bohaterowie nie są nikczemnym ucieleśnieniem zła. To było coś na zasadzie mojego powolnego budowania zaufania do cyrkowców. Zaskoczył mnie też Jumbo. Przerażający połykacz ognia nieludzkich rozmiarów - nie taki diabeł straszny jak go malują. Wzbudził we mnie sympatię.
Nie ukrywam, że śmierć cyrkowców mną wstrząsnęła. W ogóle oglądając całe Kuroshitsuji człowiek bez przerwy ma zgubne nadzieje i toczy się gra między kontentem a oglądającym. Myślałam sobie - może przeżyją, może wszystko się jakoś fajnie i miło rozwiąże, zginie tylko ich Ojciec, dzieci się uratują, a cyrk nareszcie będzie zwykłym cyrkiem bez kryminalnego tła. Nic z tych rzeczy. Wiesz, że wszystko ułoży się zupełnie inaczej niż myślisz, a i tak usilnie bronisz swojego scenariusza.
Właśnie tak było w tym przypadku. Po odsłonięciu historii o przytułku, gdy ukazały się sceny z bieganiem po trawie, Jokera i Beast na ławce (wątek ich nieszczęśliwej miłości też jest godny uwagi), człowieka zalewa litość i żal. Sceny z tułaczki po ulicach i wylewania pomyj na pokrzywdzone przez los dzieci naprawdę poruszają, co sprawia, że ich śmierć nabiera jeszcze większej siły.

Ale kto powiedział, że Book of Circus wypełnia po sam brzeg rozpacz, morderstwo i cierpienie? (Choć to chyba trafne hasła na to anime hahah) Co to, to nie.
Będąc przy momencie uśmiercania cyrkowców w willi Phantomhive, muszę wspomnieć o walecznych żołnierzach - Bard, Finny i May-Rin... i oczywiście Tanaka. Zgrywający do tej pory, kolokwialnie mówiąc - bandę idiotów, pomocnicy Ciela nie dają się robić w bambuko i dzielnie walczą w obronie dobytku Phantomhive (przy okazji kolejny raz go demolując, ale przecież jak Sebastian wróci, to wszystko naprawi :>). Mimo, że znana jest przeszłość ogrodnika, kucharza i pokojówki, to jednak ukazanie ich 'w akcji' za każdy razem wzbudza szok i dreszczyk emocji. Sceny z walki to jednak coś, czym może, w mojej opinii, poszczycić się Kuroshitsuji.

Co do zaszczytnych scen, mam kilku swoich ulubieńców. Każdy, dosłownie KAŻDY moment, w którym Seba czymś rzuca, nożem, widelcem, czymkolwiek, SOBĄ NAWET - błogostan. Siedzę w napięciu i tylko robię wielkie oczy i psychopatyczny uśmiech. Ba, a łapanie? Pociski w locie, noże, kosy Shinigamich... Jeeeju! Sebastian jest po prostu ikoną i żeby pisać o nim, to by mi nocy nie starczyło. Pierwszy odcinek Book of Circus to idealny przykład palety umiejętności piekielnie dobrego kamerdynera. Rzekomy handlarz herbaty, który w rzeczywistości handluje bronią, z niepowodzeniem próbuje skrzywdzić naszych ulubieńców podczas kolacji. Moment, w którym Sebastian rozprawia się z bandziorami miotaczem ognia - bezcenny.
Demon nie przestaje wywoływać w nas skrajnych uczuć - niezapomniane spotkanie z tygrysem na arenie i double face palm Ciela, nieskończone umiejętności akrobatyczne, czy zdobywanie informacji... niezwykle osobliwymi sposobami (XD) - to właśnie Sebastian, którego uwielbiam.
Podoba mi się także wątek z Willem Shinigami i wojną między Sebkiem a nim. Dorosłe chłopy a strzelają na siebie fochy.

Pin on art Kuroshitsuji Book of Circus - Sebastian Tiger Scene XD - YouTube

I nie byłabym sobą gdybym nie skwitowała wszystkiego najwspanialszą 'panienką' w czerwonym płaszczyku - Grellem Sutcliffem. Dość późno się pojawia w Book of Circus, ale uważam że to dobrze. Im dłużej się na niego czeka, tym wpadnięcie na ekran przynosi więcej radości. Grell robi najlepsze wejścia, ma najlepszą kosę i tak wykreowany profil postaci, że gdyby nie on, to Kuroshitsuji straciłoby sens. Nie muszę chyba wspominać najcudowniejszej sceny, gdy Gell prześwietla przeszłość Beast i widzi jak Seba z nią romansował. CU DO. Gell to CU DO.

Pin on black butler

Sporo mogłabym jeszcze pisać o Book of Circus, bo naprawdę można z tamtąd wyciągnąć wiele ciekawych wątków i niezwykle wykreowanych postaci. Właśnie to niesamowicie mnie urzekło, że każdy z bohaterów jest indywidualny, niepowtarzalny i tworzy integralną całość z resztą. Z chęcią dowiedziałabym się więcej o samych początkach cyrkowców, o ich rodzinach i przeszłości każdego z osobna, ale ukazana historia i tak mnie satysfakcjonuje. Pomijając niezmiennie genialnych bohaterów (Sebastiana, Grella, Ciela czy służbę domową, no i Somę z Agnim oczywiście) bardzo polubiłam Doll (Pieguska) za brak wyniosłości , niewinność i też pewną słabość gdy waha się przed zabiciem policjanta. Oprócz Doll zainteresował mnie również Snake. Niewiele się o nim dowiadujemy co czyni z niego tajemniczą postać i przez to wpada jeszcze bardziej w moje gusta. Oprócz tego, że jest nieziemsko przystojny, podoba mi się jego skryty charakter, inność, bycie trochę we własnym świecie z wężami. Pociągające...


Snake (Kuroshitsuji/Black Butler) | Villains Wiki | Fandom

Moim zdaniem Book of Circus to najlepsza do tej pory część anime Kuroshitsuji. Cieszę się, że zrozumiałam większość głównego wątku i miałam przyjemność oglądania w akcji tak wyjątkowych bohaterów. Dodatkowo sam motyw cyrku jest świetny (chociaż nie udało mi się od ponad dwóch lat skończyć AHS Freak Show XD). Jestem pod ogromnym wrażeniem po obejrzeniu tego sezonu. Nie będę w stanie wybrać ulubionego bohatera czy sceny, każdy z tych elementów tworzy całość i jest wyjątkowy na swój sposób. Koniec całkowicie mnie satysfakcjonuje i cieszę się, że stworzono go tak poruszającym i skłaniającym do refleksji.


Jeżeli ktoś dotrwał do końca to macie mój ukłon :D (i ukłon Sebastianka na jednym kolanie). Cieszę się, że mogłam gdzieś uwolnić moje przemyślenia. Nie za bardzo mam z kim o takich rzeczach pogadać, bo nawet jeśli opowiadam coś mamie, to ona ogarnia jeszcze mniej niż ja i ciężko tu o dyskusje. Niemniej jednak aktualnie towarzyszy mi uczucie satysfakcji i mogę iść spać spokojnie, śniąc o przystojnym Kamerdynerze w Czerni i polującym na niego czerwonowłosym, zafiksowanym żniwiarzu dusz. Może zachęciłam kogoś do oglądania? Za mną pierwsze koty za płoty z anime i jak widać - pochłonęło mnie do reszty. A po Book of Circus czeka mnie jeszcze Book of Murder... i cała manga...

Na koniec jeszcze dodam, że Groove wypuściło przepiękną serię lalek pullipowatych z Book of Circus *-* Just look at them:

Kuroshitsuji ~Book of Circus~ - Grell Sutcliff - Pullip (Line) - TaeYa

To tyle na dziś, miłego dnia/ dobrej nocy!

I nie zapomnijcie o ,,Yes, my lord'' ;)

Komentarze

  1. Ten post przypomniał mi o mojej miłości do cyrku - nagłej i krótkotrwałej - ale dawny płomień emocji znów we mnie zapłonął. Jak tylko obejrzę wszystko z mojej filmowej checklisty, z ciekawości zerknę półokiem na Book of Circus ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

To co napiszesz w komentarzu świadczy o tym ile posiadasz kultury. Bądźmy dla siebie mili! ♥

Popularne posty