♥Potworna recenzja #14 - Clawdeen Wolf Ghouls Rule


Witam!

Nareszcie mamy wolne. Można się zrelaksować i skupić na rzeczach, na które normalnie nie miało się czasu.

Dzisiaj post całkowicie poświęcony wcześniej zapowiadanej... DUM DUM DUM - Clawdeen Wolf! (Eh niespodzianka się nie udała, bo i tak tytuł wszystko zdradził.) No nie ważne. Wracając - co do samej lalki - nie spodziewałabym się po sobie, że byłabym w stanie kupić właśnie ten model Clawdeen. No dobra, może i spodziewałabym się - ale nie tego, że będę ją chciała zostawić w mojej kolekcji. Po tym co przeszła podczas metamorfozy nie mam serca wystawić jej na sell. Po prostu nie.

Wbrew pozorom jest bardzo ładną lalką, ale dosyć skomplikowaną i kłopotliwą. Musiałam być niezwykle ostrożna podczas mycia i moczenia, żeby ten "puszek" po bokach głowy się nie sprał. Niestety, miałam kiedyś takowe przykre zdarzenie z moją starą Venus. Rozczesać włosy to był dramat. Pozornie tylko lekko posklejane, grzebieniem raz dwa... zdecydowanie nie. Z godzinę siedziałam jak nie więcej, pasemko po pasemku, zaplatałam w świderki żeby mi się to znowu nie posklejało. Klejogluta od cholery. Jak żyć?! XD
Na szczęście podołałam zadaniu i wszystko się udało. Najpierw możecie zobaczyć zdjęcia 'przed', gdzieś dalej będą te 'po'.

Co do dodatków (no bo tutaj oczywiście nie mogłam się powstrzymać) - malowałam je równo do czwartej w nocy. Wybrałam sobie trochę słaby termin, bo była to noc ze zmianą czasu, więc już w ogóle mój zegar biologiczny został nikczemnie naruszony. Kręgosłup pękł, oczy miałam na wierzchu, biurko całe w farbie, ALE CO TAM - to były najlepsze trzy godziny malowania ever :D
Aktualnie z 22zł jakie dałam za lale, myślę że jej cena znacznie wzrosła, ale jak już wspominałam - na sprzedaż się ona nie wybiera :>

Mam w zanadrzu jeszcze chyba trzy posty i ja już kompletnie nie wiem w co mam włożyć ręce. Dzisiaj (30.03) zrobiłam z mamą tour po marketach i zgarnęłam z Biedronki My Little Pony Film, więc gdy tylko opublikuję notkę zabieram się za kanapowanie i oglądanie haha :D. Ostatnio też przyszło mi sporo paczek i nastąpił kolejny przełom... ale na to muszę poświęcić znacznie więcej czasu i może jakiś bardziej pochmurny dzień niż ten, bo chciałabym w spokoju się rozpisać. (Co nie oznacza wcale, że teraz nie mam spokoju, ale nie oszukujmy się - film czeka, słońce i rolki...)

Czas również na małe podsumowanie - kończy nam się miesiąc, ja znowu zaczynam kolejne eksperymenty z dietami, ale no cóż, tak już mam, że nie jestem w stanie nie mieć jakiegoś planu i czegoś nie modzić i kombinować :D. Co do bloga - tak bardzo cieszę się, że tu wróciłam. Posty zaczęły pojawiać się regularnie i myślę, że są dosyć ciekawe. Mimo, że czasem mi się najzwyczajniej w świecie nie chce, jak każdemu z nas, czasem nie mam czasu (masło maślane) przez dwie szkoły (mnie już prawie w domu nie mam, tylko się tak teleportuje ze szkoły do szkoły XD), to i tak staram się w pełni poświęcić wolne chwile na robienie zdjęć czy pisanie. To mi sprawia taką przyjemność, że nie uwierzycie! Zaczęłam też więcej chodzić - niby zwyczajna czynność, ale jak tak wstanę sobie wcześniej i pójdę np. do szkoły rano z buta, to jakoś od razu czuję, że mój mózg żyje. Wracam sobie na pieszo, chodzę na dodatkowe zajęcia i z nich również wracam sama, jak trzeba iść do sklepu, to ja z chęcią się przejdę. Chodzenie wbrew pozorom jest bardzo ekscytujące (teraz brzmię jak jakaś wariatka, ale taka jest prawda XD). Wiecie ile rzeczy, których normalnie jadąc autem nie dostrzegałam, można zobaczyć? Staram się też wyjść sobie zawsze na rolki, na chociażby te 15 minut i objechać moją stałą trasę. Po prostu ja się muszę ruszać, dlatego obejrzę sobie film i idę pobiegać.

Czekajcie na resztę postów, chociaż ja z chęcią opublikowałabym je własnie w tej chwili, ale na razie musicie nacieszyć się tym co jest :>. Cieszę się, że kupiłam tę Clawdeen. Po tych wszystkich 'magicznych' zabiegach jakie jej zrobiłam jest tak piękna i ma niesamowicie gładkie włosy, że AHH.
Zostawiam Was ze zdjęciami - patrzcie i podziwiajcie tę niesamowitą grację i wdzięk, a jednocześnie drapieżność i pewność siebie.


















































Eh, niestety/stety nie spryskałam tych pięknych loków lakierem i teraz już nie wyglądają tak idealnie :<.















Mimo iż nie przepadam za Świętami Wielkanocnymi... to i tak życzę Wam abyście spędzili je w rodzinnym gronie. Żeby wszystko się udało, no i żeby organizm się zregenerował. I jeszcze jedno - mokrego dyngusa! :D

Au revoir!


Komentarze

Popularne posty