The Sunny Day

Dzień dobry!



Zaczęliśmy nowy miesiąc - marzec - co oznacza wiele nowych możliwości! (Co ja gadam, napisz coś mądrego .-.).
W sumie nie bardzo wiem co tutaj sklecić. Mam aktualnie sporo czasu wolnego, bo mamy weekend (a właściwie niedzielne przedpołudnie), chociaż zawsze może mi się tylko wydawać, że go mam, a jednak lekcje same się nie zrobią. 
Korzystając z pięknej pogody (mam tu na myśli słoneczko, bo temperatura do reszty zwariowała i idzie po prostu UMRZEĆ Z ZIMNA), porobiłam jakieś zdjęcia Honey i Rochelle. Sesją tego nie nazwę - po prostu całkiem ładne fotki. 
Co słychać u mnie? (Jeżeli w ogóle kogoś to interesuje XD).
W poniedziałek byłam w tym teatrze na Dziewczynce z Zapałkami po francusku. Powiem Wam, że było to całkiem ciekawe doświadczenie. Patrząc na to, że uczę się tego języka już drugi rok, to potrafiłam wyłapać pojedyncze słówka i je zrozumieć (i to w sumie tyle z moich umiejętności - w tle były wyświetlane napisy polskie także UFF). Było dokładnie trzech aktorów i jedna aktorka. Każdy z nich odgrywał kilka ról, a po przedstawieniu można było zadawać pytania im oraz reżyserce. Jednym słowem - podobało mi się. (To chyba trzy słowa). 
Tutaj zdjęcie z moją koleżanką Olą, którą serdecznie pozdrawiam :>. (Wiem dobrze, że czytasz tego bloga XD). 

Ostatnio też zrobiłam się bardziej aktywna na moim lalkowym instagramie (link do niego jest w zakładce ‚kontakt’ jakby ktoś jeszcze nie wiedział). Cały czas bawię się obróbką zdjęć - nawet te z tego posta przerabiałam chyba pięć razy na laptopie i z raz na telefonie, bo mi co chwila coś nie pasowało XD. Gdyby tylko mój brat nie zabierał mi laptopa co chwila, siedziałbym tylko i przesuwała te suwaczki zmieniając kontrasty i kolory. Odpręża mnie to bardzo, tak samo jak robienie zdjęć.

Z rozpoczęciem marca zakończył się w sumie najgorszy miesiąc jaki mógł w ogóle być. Nawet nie wiecie jak bardzo ogrania mnie radość, że skończył się luty. No serio - nic nigdy mnie tak nie cieszyło. Stwierdziłam, że zapominam o tym co było, zimowy mood zostawiam za sobą i żyję sobie dalej. Założyłam sobie kiedyś taki fajny zeszyt (uroczy zeszyt z biedronki z głową jednorożca na okładce - mhm) i postanowiłam do niego wrócić. Zapisałam sobie każdy dzień marca, podzieliłam na stronę ważną gdzie zapisuję sobie wszystkie zajęcia/testy/zaliczenia/inne i na stronę po której są cztery punkty: trening, bez cukru, jedzenie domowe i ilość brzuszków każdego dnia. Pomyślicie, że to głupota, ale dla mnie to w sumie... niezła zabawa :D. Pod koniec dnia sobie zaznaczam te punkty, do treningu dopisuje jaki wykonałam, a pod tym wszystkim jeszcze mam ocenę dnia. Jakoś mi to bardziej pomaga się zmotywować i... no i zeszyt z jednorożcem jednak robi swoje XD. Jeśli chodzi o to jak u mnie wyglada niejedzenie cukru to... po prostu nie mogę. Wszystko co można określić mianem ‚słodycz’ całkowicie musiałam wykreślić z jadłospisu - nawet te słodycze Ewy Chodakowskiej. Jestem osobą, która nie ma jakiś większych problemów z trądzikiem i w sumie nigdy nie miałam (no może z wyjątkiem czasu zanim w ogóle zaczęłam się zajmować jedzeniem i treningami - to było jakoś w 2015 chyba i czasu wakacji). Od razu po zjedzeniu czegokolwiek, CZEGOKOLWIEK słodkiego, twarz robi mi się czerwona i coś mi musi wyskoczyć. Nie maluję się w ogóle i nie mam jakby problemu żeby wyjść z domu w aktualnym stanie w jakim znajduje się moja twarz, ale jednak zawsze chcę żeby wyglądała ładnie, na co właśnie ma wpływ cukier ze słodyczy. Już po dwóch dniach jestem w stanie zauważyć poprawę i wiele razy tak było - przestawiłam jeść słodkie - miałam ładną twarz. Dlatego też zrezygnowałam ze słodyczy całkowicie i powiem Wam szczerze, że nie dość że lepiej to się ma do mojej twarzy, to ja jeszcze sama w sobie lepiej się czuję. Nie ciągnie mnie, nie mam potrzeby zjedzenia czegoś słodkiego. 
A teraz koniec o jedzeniu, bo jak zwykle zaczęłam przynudzać :’). 
(Dobra ostatnia rzecz - wczoraj ugotowałam sobie najpyszniejszy makaron carbonara. Pierwszy raz go robiłam, przepis pierwszy lepszy z internetu - wyszło genialnie. Jeju jak ja uwielbiam gotować :D)
A teraz zostawiam Was ze zdjęciami, a ja lecę głaskać kota, siedzieć na kanapie i podziwiać błękitne niebo tego  pięknego marcowego dnia. (W I O S N O    C H O D Ź    J U Ż .-.)

A i... szykuje coś specjalnego tu na blogu także czekajcie cierpliwie :>. W ogóle mam zamiar ruszyć ostro z postami. Dajcie znać jak podoba Wam się nowy wygląd, bo według mnie jest całkiem w porządku - ładnie i przejrzyście. Nie wiem czy jeszcze coś zmieniać, pożyjemy - zobaczymy. 

































Dziękuje za uwagę :>. Napiszcie co sądzicie o tej ‚mini sesji’. Według mnie wyszło całkiem ładnie - dziewczyny pasują do siebie kolorystycznie. Stwierdzam, że w 100% zasługują na jedno z wyższych miejsc w randze najpiękniejszych lalek. 

Do następnego! 

Komentarze

Popularne posty