Bywa i tak

Nie wia ry god ne

Witam. Witam i o zdrowie pytam.
(cholera za długie paznokcie żeby pisać)

Żyję, nie umarłam, mam się dobrze, wręcz wyśmienicie. I niestety wiem, że nie nadrobię straconych... lat? ZGROZO.

Pasja do lalkowania nie zanikła, na to bym nie mogła pozwolić. Pnę się, że tak powiem, do przodu. I to tak porządnie. Kurczę mam tak ogromną ochotę wcisnąć cały rok w jednego posta ale to niewykonalne. Nawet nie wiecie jak długo zbierałam się żeby tu zajrzeć.

To coś jak unikanie na Instagramie postów Ewki kiedy się nie ćwiczy i zajada dobroci. A potem żeby matę rozłożyć... wyczyn. To samo tu. Uwielbiam to miejsce i chce tchnąć w nie trochę życia. Przynajmniej teraz.

Zero zobowiązań i obiecywań, przepraszam z całego serca. Nie jestem w stanie przewidzieć co będzie dalej, ba, nawet nie wiem co jutro na obiad. Przez ostatni rok wygrała szkoła.

Wszystko w zasadzie poszło na jedną kartę, a jak się jest ambitnym to nie widać świata poza jednym. Egzamin zdany, dostałam się do szkoły (tkwić w niej będę równe 12 lat, w kółko jedno i to samo) takiej, której nie chciałam, ale do niej nie chciałam najmniej ze wszystkich. Wyniki końcowe pozwoliły mi na w pełni bycie z siebie dumną. Siedzenie zgarbiona 24/7 przy biurku opłaciło się.

Ucierpiała jednak pasja, znajomi... ale wszyscy przeżywaliśmy jeden wielki zapierdziel.

(Teraz będzie tylko gorzej hyhy.) Nie?

Koooorzystając z dni łaski i chwały (czyt. WAKACJI) zmartwychwstaję. Dobrze, dobrze - zmartwychwstałam nieco wcześniej, bo już od maja odczułam wiosenny powiew luzu. Maj, czerwiec, lipiec - nie było lepszych miesięcy w moim krótkim życiu. Organizowaliśmy imprezki, rowery, wypady tu i tam, życie nareszcie było życiem a nie książką. Dało się oddychać. To przecież taka trudna czynność, prawda?

No i dochodzimy do sedna, dlaczegoż zarosło tu kurzem i pajęczynami. Nie mogę marnować dnia ani godziny, jeżeli nadarzy się okazja na wyjście z domu - wstaję i wychodzę. Wy też tak róbcie, nie będziecie żałować.

Koniec pierdykania, zapominamy o tym co było i lecimy do przodu. Jeżeli ktoś to przeczyta - wielki szacun dla Ciebie!

Stęskniłam się okropnie za lalkami. Cały czas czułam, że nie jest to w pełni realizowana pasja (jeżeli mogę to tak ubrać w słowa) przez to, że nie było mnie tu. Teraz przygotujcie się na trochę zaskoczenia bo w mojej Pullipowej rodzince jest 5 lalek, za to półka Mnsterkowa zmniejszyła się do... 10? Nie licząc panien na sprzedaż których liczba powoli, ale maleje. Zaskoczeni? Jak wiele się może przez rok zmienić. a jak człowiek nie jest systematyczny to właśnie takie kwiatki rosną!
Moim wielkim marzeniem (może jeśli tak to ujmę będzie mi łatwiej je spełnić) jest nadrobić każdy stracony post. Już w tamte wakacje miałam napisać o ogromym zamówieniu jakie zrobiłam i jak przez dwa tygodnie odnawiałam 30 lalek. teraz mi nieco nieswojo gdyż większości już ze mną nawet nie ma, ALE, mam zdjęcia. To się liczy. Cud, że po roku pamiętam o czym miałam pisać.

Moje umiejętności OOAKowe również się rozwinęły. 3 Monsterki maja nowe buźki. Tym też się będę chwalić.

Teraz najgorsze będą zdjęcia. Zmieniłam laptop i ogólnie z prowadzeniem bloga powinno mi być łatwiej, tyle że mam w zdjęciach taki misz masz, że łociepanie. Swoją drogą sesji również dawno nie robiłam, a jeżeli już coś modziłam z lalami to cykałam telefonem bo aparat był niemiłosiernie daleko. Lenistwo na poziomie.


 Pasuje mi do paznokci haha!




Co by was tu nie zostawiać tak z suchym tekstem... nie będę sobie robić dodatkowych zaległości i od razu uaktualnię najnowszy nabytek. ZA KO CHA ŁAM się w nim. Jest to Taeyang Mad Hatter Romantic ver. Poznajcie go jako Harolda. To Harold. Najpiękniejszy jakiego widziałam. Perełka kolekcji. A no i... chłopak Chloe :>

Upolowany między corocznymi wakacjami nad morzem a koloniami, na PullipStyle podczas friday sale za 80$. Mistrzostwo. Należy mu się osobny post, więc zostawiam tutaj tylko tyle i muszę zabrać się za porządne robienie zdjęć. I teraz gratka dla ciekawskich i spostrzegawczych - w tle można zauważyć nowe zmiany jakie wprowadziłam do mojego kolekcjonerskiego życia. Ukradłam mamie kredenso-szafkę, no coś z przeszklonymi drzwiami, umieściłam tam część moich lalek (bo jak zwykle wszystkie się nie mieszczą). Wygląda to teraz mega profesjonalnie, do tego jest bardzo zdrowe, bo lalki nie zbierają tyle kurzu. Też muszę Wam bliżej pokazać jak to wyglada - narazie zostawiam przedsmak.

Liczę, że do następnego. C z u j ę tę motywację. Trzeba to wykorzystać.
Dajcie znać w komentarzach czy ktoś jeszcze te moje wypociny czyta.

Miłego dnia!

Komentarze

  1. CZEKAŁAM I SIĘ DOCZEKAŁAM. Piękny prezent na urodzinki. Mnie niby nie ma tutaj od lutego, ale każdego dnia cichaczem podpatruję teren.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

To co napiszesz w komentarzu świadczy o tym ile posiadasz kultury. Bądźmy dla siebie mili! ♥

Popularne posty