Z naburmuszoną miną i rozdwojeniem jaźni

Coraz bardziej przeraża mnie moja kreatywność co do tytułów.

Witam wszystkich bardzo cieplutko!


Naszła mnie właśnie ta przewidziana faza na pisanie więc wykorzystuję pokłady motywacji i biorę się za nowy post. Stwierdziłam, że będę sobie pisać kiedy mi się żwynie podoba. A co, zabroni mi ktoś?

Dzisiaj zrobiłam mały research w zdjęciach jakie udało mi się zachować. A to część mam na pendrivie, część jest jeszcze na telefonie, a w ogóle wydaje mi się, że niektóre mogą być na laptopie, który jest w naprawie... no i któremu padł dysk. Minuta ciszy.
Do tego wzięłam się w garść i zrobiłam porządek ze stronami na blogu. Oficjalnie wszystkie są aktualne i można się z nimi zapoznać w każdej chwili. Tam to dopiero panowały średniowieczne czasy! Dałam też lekki powiew świeżości stronie głównej, myślę, że widok Chloe już Wam się trochę przejadł.
Za to wleciała Ghoulia. I tutaj zaczynamy kolejną wielką akcję, bo owa zombiaczka to mój drugi OOAK w życiu. Wydaje mi się, że najlepszy jaki zrobiłam, ale to już sami ocenicie jak tylko cyknę zdjęcia trzeciej pannie. Nie pamiętam dokładnie kiedy przemalowałam Ghoulię, jestem natomiast pewna, że pochodzi ona z tego giga zestawu 30 lalek, które przerabiałam w poprzednie wakacje.

No i tak wyszło, że Ghoulia trafiła w moje ręce i coś tam na niej wymodziłam.
Ostrzegam, że lalka 'przed' jest w stanie opłakanym. W zasadzie każda z lal jakie do mnie wtedy przyszły prosiła o dzień w spa, może i nawet tydzień.

Oceńcie sami:

(Uwaga, zdjęć jest chorobliwie dużo. Mam nadzieję, że zaspokoję tym pokłady rządzy dobrej lalkowej sesji :D)




Moje oczy tego nie mogły znieść, więc czym prędzej zabrałam się do roboty. I takie są efekty mojeg bazgrania:










 Butki też zostały nieco podrasowane.




Jeśli chodzi o włosy - miały być rozpuszczone, ale przy zabezpieczaniu ich przed lakierem musiałam je sprytnie owinąć w różne folie... no i zrobiła się z tego kitka, lekko podwinięta, a cała grzywka została przyklepana do głowy.  Tak też zostało i jest bardzo ładnie. Lepsze to niż ta szopa, którą miała na początku. No i okulary - element obowiązkowy.
































(tak mam fazę na Bornsa, wybaczcie :<)

Osobiście jestem z niej bardzo dumna. Ghoulia wyglada diametralnie inaczej, jej buzia przekazuje inne emocje, ale jest to jednocześnie coś czego nie potrafię zdefiniować. Niektórzy mogą się dopatrywać nierówności, gdzieś mogła mi się ręka powinąć, to nic. Weźcie pod uwagę, że to był mój drugi raz z tak małym moldem. Dla mnie lala jest piękna i zajmuje zszczytne miejsce na komodzie w pokoju z resztą repaintów :>.

Bardzo chciałabym napisać coś jeszcze. Czuję, że mam w sobie masę rzeczy, które muszę wyrzucić. Coś jakbym miała zwierzyć się najlepszej przyjaciółce, rozumiecie. Opowiedzieć, co się u mnie działo przez ostatni rok, jak się zmieniłam, jak duży bagaż doświadczeń uzbierałam. Po pierwsze - czuję się staro. Dziewne uczucie, bo mam ledwo 16 lat, a to i tak dopiero we wrześniu. Po drugie - jednocześnie czuję się jak małe dziecko.

Na przełomie lipca i sierpnia pojechałam z najlepszą przyjacółką i jej siostrami na kolonie do Grecji. Było cudownie, Kamilę kocham ponad życie i mogłabym z nią polecieć w kosmos. Grecja też mnie zachwyciła, góry z jednej strony, morze z drugiej, mnóstwo wspomnień... ale nie w tym rzecz. Kontynuując powyższą myśl dotyczącą mojego rozdwojenia jaźni - narodziło się to właśnie przez ten obóz.

Była tam zatrważająca liczba dziewczyn w wieku od 13 do 15 lat ((wow, Julia, niemożliwe, to wcale nie obóz dla młodzieży) czyli praktycznie moje rówieśniczki i młodsze osoby), które totalnie, ale to tak T O T A L N I E nie przypominały przeciętnych dziewczyn w swoim wieku. A może żyjemy w takich czasach. kiedy to właśnie tak wygląda przeciętna nastolatka? Jestem takim typem, który kompletnie się nie maluje. Nie czuję takiej potrzeby, ale też nie uważam makijażu za największe zło tego świata. Sama na jakieś wyjście lubię nałożyć błyszczyk i trochę tuszu, przypudrować lekko nos. Tak ku lepszemu samopoczuciu.

Ale pełny makijaż przy 35 stopniach, dosłownie piekarniku jaki panuje w tamtym klimacie? Nie wiem czy podziwiać za 'odwagę', śmiać się, czy płakać... a może współczuć? Wszystkie te dziewczyny były śliczne, chudziutkie i mniej, każda na swój sposób wyjątkowa i piękna. Ale nie mogły obyć się bez wyrysowanych brwi kiedy szliśmy na plażę czy na basen.
Jedna sytuacja zapadła mi w pamięć - dzień wyjazdu. Wymeldowanie mieliśmy rano, niestety wyruszyliśmy autokarem w drogę powrotną dopiero następnego dnia jakoś po północy. Tak było i już. Cały dzień, że tak się wyrażę, przekiblowaliśmy na terenie ośrodka i na mieście. Robił się wieczór, już się wszyscy zbierali. Postanowiłam przed samą podróżą przejść się jeszcze do toalety żeby umyć zęby. Wchodzę i spotykam jedną z dziewczyn, na oko miała 13 lat. Niziutka chudzinka o pięknych blond włosach, dużych oczach, miała nieskazitelną buzię... i co robiła? Nakładała pędzlem warstwę podkładu. Dlaczego? 36 godzin jazdy autokarem, a ona robiła makijaż. Zrobiło mi się tak dziwnie przykro. Możecie mówić co chcecie, ale ja uważam, że to jest zwyczajnie niezdrowe.

Po prostu chciałabym aby każdy z nas wiedział, że makijaż to nie jest wszystko. A ile mieliśmy spóźnień na zbiórki przez to, że dziewczyny wstały za późno i musiały się pomalować. A może nie musiały się malować? Tak jak wspominałam - makijaż jest super, czasem potrafi poprawić humor, ale pamiętajmy aby we wszystkim znaleść złoty środek.

Eh, koniec już tego mojego wywodu. Powiem tyle, że wyjazd mi minął bardzo przyjemnie. No ale jak ma się przy sobie super ludzi, to zawsze jest przyjemnie!


Dajcie znać co sądzicie o Ghoulii i jej nowej odsłonie. Teraz jest gotowa na podróż do Upioryża :D


Do następnego!

Komentarze

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też się nie maluję. Głównie z powodu wygody i lenistwa.
    Repaint jest naprawdę udany.
    Do następnego! :D

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

To co napiszesz w komentarzu świadczy o tym ile posiadasz kultury. Bądźmy dla siebie mili! ♥

Popularne posty